wtorek, 25 stycznia 2022

Przedłużyłam sobie rzęsy... w domu ✌

Bardzo długo się zastanawiałam czy zaryzykować i kupić rzęski i klej do profesjonalnego przedłużania rzęs. Przeszukałam cały internet, aby się utwierdzić w przekonaniu, że samodzielne przedłużenie rzęs w domu jest w ogóle możliwe. Co prawda nie znalazłam tam ani filmu ani zdjęć, z efektem który by mnie satysfakcjonował, ale postanowiłam spróbować! Stwierdziłam, że wiele nie stracę, a krzywdy raczej sobie nie zrobię; skoro poradziłam sobie z liftingiem i laminacją rzęs, to dam też radę z przedłużaniem.

sztuczne rzęsy, klej noble lashes

Przedłużanie rzęs - metody

Zacznę od paru słów teorii, którą warto znać. Po pierwsze są różne metody przedłużania rzęs.

1. Metoda 1:1

Przedłużanie rzęs metodą 1 do 1 polega na doczepieniu jednej sztucznej rzęsy do jednej rzęsy naturalnej. Brak bezpośredniego kontaktu ze skórą zwiększa bezpieczeństwo zabiegu oraz zmniejsza ryzyko wystąpienia alergii na klej. Przedłużanie rzęs metodą 1:1 można wykonywać tylko na dorosłych rzęsach, w ostatniej fazie ich wzrostu.

Zabieg powtarza się mniej więcej co trzy – cztery tygodnie.

2. Metoda 2D

Przedłużanie rzęs metodą 2D czyli 2:1 polega na przyklejeniu dwóch sztucznych rzęs do jednej naturalnej rzęsy. Jedną z rzęs przykleja się tak jak w metodzie 1:1, drugą natomiast u nasady naturalnej rzęsy. Metoda ta daje efekt większego zagęszczenia. Utrzymują się również do czterech tygodni.

3. Metoda 3D

Przedłużanie rzęs metodą 3:1, czyli do jednej prawdziwej rzęsy doczepiane są trzy rzęsy. Daje ona najbardziej spektakularne efekty – największe zagęszczenie i przedłużenie. Częstotliwość powtarzania zabiegu jest taka sama jak w poprzednich metodach. Nasze naturalne rzęsy są jednak w tej metodzie bardziej obciążone.

4. Metoda mieszana

To połączenie wszystkich trzech powyżej opisanych metod. Profesjonalna stylistka przyczepia rzęsy w trzech kombinacjach, w zależności od wyglądu i stanu rzęs oraz zamierzonego efektu. W miejscu, gdzie to potrzebne dokleja jedną rzęsę, gdzie więcej – dwie lub trzy rzęsy. Tworzy to mocniejszy efekt, ale współgrający z budową oka, przez co wydaje się być bardziej naturalny.

5. Metoda Blink & Go

Metoda zwana również Quick Lashes, to expressowe przedłużanie rzęs. Cały zabieg trwa maksymalnie 30 minut. Efekt utrzymuje się krócej niż w poprzednich metodach – do dwóch tygodni. Ten sposób na przedłużenie rzęs sprawdza się idealnie przy specjalnych okazjach takich jak: śluby, sesje zdjęciowe, stylizacje wieczorowe, pokazy mody.

skręt c, grubość 0.10

Jak przedłużyć rzęsy w domu? Jakie rzęsy wybrałam? Jakiego kleju użyłam?

Łudziłam się na początku, że zrobię sobie rzęsy 1:1... Jednak szybko stwierdziłam, że jest to nie możliwe. Odseparowanie każdej rzęski na otwartym oku jest nierealne. Dlatego wyszła mi metoda trochę mieszana a trochę expres. Samo zrobienie kępki z płaską nóżką nie jest wcale proste i na początku nie chce wychodzić. Dlatego w zależności ile mi się udało złapać rzęs tyle przyklejałam, maksymalnie 3:1. 

Jeśli chodzi o wybór grubości rzęs, wzięłam takie uniwersalne, które można używać do 1:1, 2D i 3D, a mianowicie 0.10. I to był dobry wybór. W ogóle ich nie czuć na oku, a do mojej mieszanej metody się sprawdziły.

Kolejna rzęcz - skręt - czyli stopień nachylenia włoska i przyjęty przez niego kształt.  Wybrałam najbardziej popularny skręt typu C. Bardzo przypomina wygięcie naturalnych rzęs i pasuje większości z nas. Zaawansowane stylizacje wykorzystują nietypowe skręty jak M, J czy L przy szczególnie trudnych do ukrycia mankamentach anatomicznych. Moje oko jest dosyć duże, raczej niegłęboko osadzone, bez opadających powiek, więc też mało problematyczne. Tym samym, skręt C wydaje się być dla mnie dobrą opcją.

Co do długości, to generalnie podobno nie powinno się przedłużać rzęs o więcej jak 20%. Ja wybierałam długości od 7mm do 12mm, bo moje naturalne rzęsy do najdłuższych nie należą...

Jaki klej wybrać? Wybrałam klej Noble Lashes, bo miał dobre opinie. Ma sobie radzić przy temperaturach od 19 do 24 stopni C. Trwałość do 10tyg. Praca przy wilgotności 30-70%. Czas schnięcia 0,5-1s.  Klej jest z pewnością solidny, jednak następnym razem poszukam klejów dla alergików. Koszt to ok 40zł na allegro.


Czy przedłużanie sobie rzęs własnymi rękami jest trudne?

Tak, jest trudne. Jeżeli nigdy nie przyklejałyście sobie chociażby kępek to nawet nie myślcie o przedłużaniu rzęs. Trzeba mieć stabilną i precyzyjną rękę. Jeśli z natury trzęsą Ci się ręce - nie masz szans tego zrobić samodzielnie.

Do przedłużania niezbędną jest pęseta. Ja użyłam takiej zwykłej, ale taka specjalna do rzęs na pewno by była lepsza i wygodniejsza. Warto też pamiętać o zwiększeniu wilgotności powietrza. Ja odpaliłam swój mały kominek i chyba dobrze to szło dzięki temu.

Jak już wspomniałam przyklejenie 1:1 trwałoby chyba wieczność. Ja opatentowałam pewien sposób i się go trzymałam. Robiłam kępkę z 2-3 rzęs, wyszukiwałam w miarę grubą rzęsę w dolnym rzędzie rzęs, moczyłam delikatnie kępkę w kleju od góry i w miarę szybko doklejałam do naturalnej - wcześniej wyszukanej, pomagając sobie przy tym albo palcami albo druga pęsetą. Warto wspomnieć, że moje rzęsy są dosyć rzadkie, a to nawet ułatwiało zabieg.

Po przyklejeniu kępki zamykałam szybko oko na kilka sekund. Mimo, że klej nie miał być wysokooparowy to jednak strasznie szczypał w oczy. Naprawdę nie wiem, jakim cudem tak maleńka ilość kleju może tak podrażniać oko. Nie jest to nic długotrwałego, ale można się popłakać jak przy krojeniu cebuli. Zamykanie oka przedłużało cały proces, ale zdecydowanie było niezbędne. 

Oczywiście trzeba pamiętać o dobieraniu odpowiedniej długości, aby nie dorobić się teatralnych rzęs. Trzeba uważać na ilość kleju aby sobie nie posklejać wszystkich rzęs. No i uzbrojenie się w cierpliwość to podstawa. Sama przyklejałam je chyba ok 3 godzin, łącznie z poprawkami na drugi dzień - a miała to być metoda expres ;)


Podsumowanie

Powiem szczerze, że nie żałuję, że spróbowałam. Mam świadomość, że nie osiągnę efektu salonowego, daleko tu do pełnego wachlarza, tym bardziej że nie skończyłam żadnego kursu, a obejrzałam tylko kilka filmików na YouTube. Będzie to czysta "amatorszczyzna", ale osobiście jestem zadowolona z tego co mi wyszło i było to ciekawe doświadczenie.

Nawet jeśli zajdzie konieczność uzupełniania ich  co tydzień, to nie będzie to wielki problem i na pewno nie będzie to aż długo trwało. W ciągu tygodnia nie wypada mi ich dużo, ale zawsze jakaś kępka się odklei. A koszty? Cóż... Ja na rzęsy i klej wydałam raptem ok 60zł. Przedłużanie rzęs w salonie kosztuje minimum 150zł, a przy metodach objętościowych, koszty sięgają i 500zł, samo uzupełnienie to ok 100zł... Jakby nie patrzeć - zaoszczędziłam dużo. A rzęs i kleju jeszcze mi wystarczy na długo. Efekt mojego przedłużania możecie zobaczyć na zdjęciach. Ja jestem na prawdę zadowolona. W porównaniu do moich naturalnych rzęs to mimo, iż bardzo ostrożnie podeszłam do tematu, to moim zdaniem osiągnęłam efekt - woow. Raczej nie przerysowałam oka, wygląda dosyć naturalnie, zagęszczenie nie jest duże, ale już przy tym efekcie mogłam sobie pozwolić na rezygnację z tuszowania rzęs.

Tylko nie zrozumcie mnie źle - ja absolutnie nikogo nie namawiam do samodzielnego przedłużania rzęs - a nawet odradzam, a jeśli już chcecie spróbować to tak jak ja najpierw zastanówcie się dwa razy. 

Jedyne czego żałuję, to że nie postarałam się znaleźć kleju dla alergików - myślę, że praca byłaby przyjemniejsza i szybsza.

 

 

 

piątek, 21 stycznia 2022

Pomada do brwi Wibo ~ recenzja

Uwielbiam mieć ładnie wyrysowane brwi. Chyba nikomu nie trzeba już tłumaczyć, jak wielką rolę w odbiorze naszej twarzy grają właśnie brwi. Moimi sprawdzonymi produktami do ich makijażu są pisaki i kredki. Tym razem po raz pierwszy sięgnęłam po pomadę. Jak mi poszło? Jaki efekt uzyskałam? Co myślę o tym produkcie? Na te pytania znajdziecie odpowiedź poniżej.


Wibo Eyebrow Pomade

Koloryzująca pomada do brwi. Wodoodporna kremowa konsystencja idealnie pokrywa  skórę jednocześnie koloryzując i dyscyplinując brwi. Uniwersalny produkt 2 w 1, jest zarówno woskiem, jak i cieniem do brwi. Umożliwia odpowiednie wykonturowanie, jak i wypełnienie brwi. Formuła długotrwała. Aplikator w środku.

Pomada do brwi marki Wibo w kolorze Dark Brown posiada lekką kremową konsystencję, dzięki której stworzysz efektowny i długotrwały makijaż bez wychodzenia z domu. Ten innowacyjny kosmetyk pomoże Ci wypełnić i precyzyjnie wymodelować brwi, które będą wyglądały jak po wizycie u profesjonalnej kosmetyczki. Przekonaj się sama!

Sposób użycia: Produkt nakładaj za pomocą ściętego pędzelka. Nabierz niewielką ilość pomady i narysuj kształt brwi. Następnie wypełnij obrys kolorem, pamiętając aby ciągnąć kreskę w kierunku w którym rosną włoski. Za pomocą drugiej końcówki wyrównaj koloryt. Po zakończeniu aplikacji usuń nadmiar produktu ze szczoteczki.

Ingredients(INCI): Trimethylsiloxysilicate, Isododecane, Cyclopentasiloxane, Mica, Diphenylsiloxy Phenyl Trimethicone, Polyethylene, Paraffin, Ceresin, Dimethicone, PEG-10 Dimethicone, Sorbitan Sesquioleate, Polymethylsilsesquioxane, HDI/Trimethylol Hexyllactone Crosspolymer, Disteardimonium Hectorite, Propylene Carbonate, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Triethoxycaprylylsilane, [+/-]: CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499.

 



Moja opinia

Bardzo ciężko mi ocenić ten produkt. Mam świadomość, że cieszy się bardzo dobrymi opiniami, a ja jestem średnio zadowolona z tej pomady.

Produkt sam w sobie na pewno nie jest zły. Pomada jest bardzo dobrze napigmentowana. Kolor w odcieniu dark brown jest fajny chłodny. Jest trwała, nic się z nią nie dzieje podczas użytkowania. Jest bardzo wydajna. Lekko układa włoski i troszkę utrzymuje w ryzach.

Natomiast mi nie odpowiada praca z nią. Po pierwsze trzeba użyć innego pędzelka, bo ten z zestawu jest niewygodny i malutki. Po drugie bardzo łatwo z nią przesadzić, ciężko wycieniować. Praca z nią jest dla mnie zwyczajnie męcząca i trwa za długo.

Efekt mi przypomina trochę makijaż permanentny. Liczę się z tym, że to jest moja pierwsza pomada i podejrzewam, że trzeba się z nią zaprzyjaźnić, wypracować odpowiednią technikę. Myślę, że doświadczona stylistka będzie w stanie uzyskać tą pomadą bardzo ładny efekt. Jednak ja wolę, używać kredek i pisaków, są dla mnie bardziej precyzyjne i łatwiejsze w obsłudze. Na dzień dzisiejszy jest to moje pierwsze i ostatnie opakowanie, ale z pewnością mogę ją polecić panią, które miały już styczność z pomadami i potrafią je ograć. Niżej wstawiam zdjęcie efektu jaki ja uzyskałam.


wtorek, 18 stycznia 2022

Skóra muśnieta słońcem w środku zimy?

Nie wiem jak Wam, ale mi zimą bardzo brakuje kolorytu na skórze. Biała skandynawska cera mi nie odpowiada i nie pasuje. Z solarium nie mam zwyczaju korzystać i nie zamierzam tego zmieniać, a słońca brak. Jedyny sposób to opalenizna kosmetyczna. Faktem jest, że nie zawsze mam ochotę się smarować balsamami brązującymi, czy samoopalaczami, do tego przeszkadza mi ten charakterystyczny zapach, dlatego brązuję się od święta. Tej zimy zadomowił się u mnie krem z Bielendy Magic Bronze. Zapraszam na recenzję.



Bielenda Magic Bronze Krem Brązujący do Ciała 2w1

Nawilżający krem brązujący do ciała, pozwalający w krótkim czasie uzyskać efekt naturalnej opalenizny, przy jednoczesnej pielęgnacji skóry, przeznaczony do jasnej karnacji. Aksamitna formuła idealnie rozprowadza się po całym ciele, pozwalając na dokładną i równomierną aplikację, co minimalizuje powstawanie smug, zacieków czy plam. Efekt opalenizny widoczny jest już po 1 aplikacji utrzymuje się nawet do kilku dni. Krem ma działanie poprawiające nawilżenie i odżywienie skóry, wygładza ją, nadaje miękkości i gładkości. Zawiera: masło Kerite - doskonale regeneruje, nawilża i odżywia skórę, jest bogatym źródłem witamin A i E; masło kakaowe - wykazuje intensywne właściwości natłuszczające i nawilżające skórę, czym przyczynia się do zwiększenia jej jędrności i elastyczności. Masło aktywnie przyczynia się do poprawy kondycji skóry i jej wyglądu; panthenol i alantoinę – o działaniu nawilżającym, łagodzącym i regenerującym.

 PRZYGOTOWANIE I STOSOWANIE

Krem równomiernie rozprowadzić na skórze. Po aplikacji dokładnie umyć dłonie.

OSTRZEŻENIA DOTYCZĄCE BEZPIECZEŃSTWA

Po aplikacji dokładnie umyć dłonie. Efekt zależy od naturalnego kolorytu skóry, ilości zaaplikowanego produktu  i reakcji skóry na produkty brązujące. UWAGI pomagające w uzyskaniu i utrzymaniu pożądanego efektu:

  • przed aplikacją zaleca się wykonanie peelingu, zwłaszcza łokci i kolan lub ich nawilżenie balsamem do ciała, aby zminimalizować ryzyko zbyt ciemnego odcienia tych partii ciała. Na te partie ciała należy także zastosować mniejszą ilość kremu;
  • przed założeniem ubrań lub kontaktem z wodą odczekać do wchłonięcia produktu w skórę.

Skład: Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Ethylhexyl Stearate, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glyceryl Stearate, Petrolatum (Nota N), Dihydroxyacetone, Cyclopentasiloxane, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Tocopheryl Acetate, Panthenol, Allantoin, Dimethicone, Ceteareth-18, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin, Laureth-7, Propylene Glycol, Citric Acid, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Cinnamal, Coumarin, Limonene.

 



Moja opinia

Ogólnie średnio lubię używać balsamów brązujących. Zazwyczaj jestem sceptycznie do nich nastawiona. Sama świadomość, że trzeba równomiernie go nałożyć, bo nie jest to zwykły balsam nawilżający, który można pobieżnie na szybko rozsmarować, - skutecznie mnie zniechęca. Ponadto, trzeba chwilę odczekać na wchłonięcie, potem mam cały czas w głowie, że go nałożyłam i trzeba uważać na bieliznę czy też ubrania, pilnuję aby nie włożyć białych. Po kilku godzinach zaczyna się wydobywać charakterystyczny zapach mniej lub bardziej intensywny.

Te w/w aspekty nie są fajne. Jednak czasami się przełamuję i efekty są warte tych cierpień. Piękna brązowa skóra to coś co ubóstwiam. 

Jeśli chodzi o ten krem to przyznam, że i tak jest chyba najlepszym jaki miałam do tej pory. Ciężko zrobić sobie nim smugi, czy plamy. Jedynie na szyi potrafi źle wyglądać, możliwe że nierównomiernie się z tej okolicy zmywa, dlatego wolę tą okolicę pomijać i nakładać na nią podkład. 

Efekt jak na balsam do jasnej karnacji jest całkiem dobry, choć żałuję, że nie wzięłam tego do ciemniejszej karnacji. I w sumie chętnie bym też przetestowała piankę z tej serii, bo wiem że pianki często lepiej wypadają niż balsamy.

Po za tym balsam jest bardzo wydajny, i faktycznie skuteczny już po jednej aplikacji. Co do kilkudniowego efektu to bym nie przesadzała, chyba że będziemy do nakładać codziennie, albo nie będziemy się kąpać ;)

Brudzenia ubrań nie odnotowałam, więc do duży plus. A zapach jak to zapach, na początku pachnie kakaowo, czekoladowo, po kilku godzinach pojawi się ten drugi - samoopalaczowy - choć nie zbyt intensywny, da się go znieść, choć zależy jak bardzo komu ten zapach przeszkadza. 

Skład jest trochę mieszany - ma ciekawe składniki, ale też te niekoniecznie pożądane. Fajnie, że ma  masło shea, masło kakaowe, alantoinę i pantenol, ale po co te parabeny i parafina...

Warto wspomnieć też o cenie kremu. Jest to zdecydowanie niska półka, dostaniemy go w granicach 10-15 zł. Więc jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny - to wypada bardzo korzystnie. Na koniec moje nogi muśnięte balsamem.

 


 

sobota, 15 stycznia 2022

Plastry do depilacji ciała ~ Joanna Sensual

Plastrów z woskiem do depilacji używam tylko do pozbycia się włosków z rąk. Jakoś nie toleruję tam owłosienia, a golenie mnie nie satysfakcjonuje, bo efekt jest na krótko i wzmacnia włoski. Wosk jest lepszą opcją bo nawet jak włoski odrastają to są co raz to cieńsze i mniej widoczne. Chyba nigdy nie wystawiałam recenzji plastrów do depilacji, ale te czy inne z Joanny bardzo często u mnie goszczą. Mam wrażenie że ogólnie wybór plastrów jest dosyć ograniczony, dlatego rzadko próbuję czegoś innego. 

 

 

Plastry Do Depilacji Ciała Grejpfrut 12 szt. - opis producenta

Plastry do depilacji Sensual to wybór milionów kobiet. Nowa, żelowa struktura siatki 3D zapewnia większą przyczepność nawet do bardzo krótkich włosów. Zastosowana technologia pozwala na przeprowadzenie zabiegu w sposób szybki i skuteczny, pozostawiając skórę gładką i aksamitną na długi czas. Dodatkowo formuła wosku została wzbogacona o ekstrakt z grejpfruta, który ma właściwości nawilżające. Dołączona oliwka usuwa pozostałości po wosku oraz działa na skórę kojąco i łagodząco. Testowany dermatologicznie

Skład: Hydrogenated Polydicyclopentadiene, Paraffinum Liquidum, Cera Microcristallina, Citrus Grandis Fruit Extract, Bambusa Arundinacea Stem Extract, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopheryl Acetate, PEG-8 Dioleate, Parfum, CI 77891, CI 42090, Cl 47000.

Oliwka łagodząca: Paraffinum Liquidum, Chamomilla Recutita Flower Extract, Parfum

 


Depilacja woskiem/plastrami do najprzyjemniejszej nie należy. Aczkolwiek swoje zalety ma. Jak juz wspomniałam depiluję plastrami tylko ręce, w tych okolicach ciała tylko ta metoda jak do tej pory sprawdzała mi sie najlepiej. Ból dla mnie jest znośny, można się przyzwyczaić. Jeśli chodzi o te konkretne plastry to wypadają trochę lepiej niż inne jakich używałam. Po pierwsze nie wymagają nagrzewania. Po drugie są całkiem wydajne. Po trzecie nie zostawiają wosku na skórze. 
Oliwka jak to oliwka, nie mam zwyczaju ich używać, chyba że sytuacja tego wymaga, gdy za dużo wosku zostanie na skórze. Generalnie wolę jakiś dobry balsam, masełko.
Cena jest stosunkowo niska ok 10zł za 12 plastrów. Mi w reguły wystarczały dwa plastry na dwie ręce.
Podsumowując, jeśli używacie w ogóle tego typu plastrów to polecam ich spróbować.
Ja mam nadzieję, że niedługo nie będą mi potrzebne, gdyż zakupiłam już kilka miesięcy temu depilator ipl i niedawno zaczęłam stosować go również na rękach. Na pewno dam znać o efektach...! :)

 

 

 

wtorek, 11 stycznia 2022

Jak ochłodzić rozjaśniane włosy w domu?

Przedstawię Wam dzisiaj mój szybki sposób na poprawę kolorytu włosów. Moje włosy są rozjaśniane, coś w stylu sombre, niestety po kilku miesiącach wizyty u fryzjera, farba się zaczyna wypłukiwać, pojawiają się żółte a nawet zielonkawe refleksy. Na szczęście jak najbardziej możliwe jest zniwelowanie nieestetycznego odcienia. Warto podkreślić, że nie trzeba od razu sięgać po rozjaśniacz albo farbę do włosów, aby uzyskać pożądany zimny odcień blondu. W praktyce oznacza to, że możesz uniknąć obciążającego włosy zabiegu.  Po rozjaśnianiu Twoje włosy mają bardzo porowatą strukturę. Jeśli od razu zastosujesz kolejny środek o działaniu rozjaśniającym, możesz je spalić. Spróbuję Cię zachęcić do zastosowania nieinwazyjnych sposobów, które pomogą Ci pozyskać wymarzony chłodny odcień blondu. Jak skutecznie pozbyłam się żółtych refleksów? Zobacz sama!

Joanna Professional COLOR BOOST COMPLEX Szampon Do Włosów

Doskonałe właściwości Szampon rewitalizujący kolor Joanna Professional został specjalnie opracowany do stosowania w salonach fryzjerskich. Doskonale neutralizuje niepożądany, żółtawy odcień włosów blond po rozjaśnianiu lub koloryzacji i pozwala na usunięcie pozostałości produktów po tych zabiegach. Nadaje chłodny, popielaty refleks, którego intensywność zwiększa się stopniowo po kilkakrotnym użyciu. Formuła kosmetyku wzbogacona jest o mikroproteiny, dzięki czemu włosy nabierają pięknego blasku, pozostają lekkie i miłe w dotyku. Piękny zapach czarnej porzeczki sprawi, że Twoje Klientki poczują wyjątkową przyjemność i relaks podczas pielęgnacji. Składniki aktywne: - kompleks ColorBoost - neutralizuje niepożądany, żółtawy refleks blond, nadaje chłodny popielaty odcień i blask Profesjonalne rezultaty: - lśniący, chłodny odcień włosów - neutralizacja niepożądanego, żółtawego refleksu blond - włosy miękkie i miłe w dotyku.

Skład: Aqua,Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Propylene Glycol, Laureth-4, Cocamide MIPA, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Glycol Distearate, Amodimethicone, Polyquaternium-10,Panthenol, Hydrolyzed Wheat Protein, Soy Acid, Capric Acid, Caprylic Acid, Tocopherol, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Glycerin, Formic Acid, C12-14 sec-Pareth-5, C12-14 sec-Pareth-9, Phenoxyethanol,Acetic Acid, Decylene Glycol, Caprylyl Glycol, Disodium EDTA, Citric Acid, Sodium Benzoate, Sodium Chloride, Parfum, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Acid Violet 43

 

Joanna ULTRA COLOR Płukanka Do Włosów Różowa

Różowa płukanka nadaje włosom rozjaśnianym i siwym pastelowy odcień, dodając im jednocześnie blasku i nie niszcząc ich. Niweluje żółty kolor powstający na blond włosach, podkreślając ich jasny, lekko różowy odcień. Ożywia naturalny połysk włosów, ułatwia ich rozczesywanie i sprawia, że są miłe w dotyku.

Skład: Aqua, Isopropyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Basic Red 51, Citric Acid, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol


 Jakie efekty uzyskałam?

 Najlepiej mi się sprawdza połączenie tych dwóch produktów, wtedy efekt jest najwyraźniejszy. Sam szampon bardzo delikatnie tonuje - faktycznie włosy przybierają spokojniejszego odcienia, ale jeszcze nie jest to taki chłodny odcień jaki powinien być. Dopiero po użyciu dodatkowo płukanki, efekt jest zadowalający. Zdjęcie przedstawiam poniżej. Jeśli chodzi o szampon to użycie jest intuicyjne, natomiast z płukanką trzeba się trochę pobawić. Można rozcieńczyć ją w misce z wodą, albo wymieszać z odżywką/maską i nałożyć na włosy na dłuższy czas. Zastanawiałam się też czy nie rozrobić ją z odżywką taką bez spłukiwania i spryskiwać nią włosy - chyba niedługo spróbuję. Tak czy inaczej płukanka działa i nadaje chłodne tony.

Jeśli bym miała krótko podsumować te dwa produkty, powiedziałabym tylko: warto spróbować. To szybki i efektowny sposób na lekkie stonowanie włosów. Wiadomo, że nie jest to efekt jak z salonu, ale optycznie zdecydowanie poprawia wygląd włosów. Do tego szampon jest np bardzo wydajny, płukanka może trochę mniej, ale też wystarczy na kilka miesięcy. Produkty są dosyć łagodne, nie niszczą włosów. Szampon faktycznie nadaje miękkości i efekt jest prawie jak po zastosowaniu odżywki. Co do płukanki to zależy w jaki sposób jej użyjemy, jeśli połączymy z odżywką lub maską i spłuczemy to efekt będzie też fajny i włosy będą dobrze się prezentować.