sobota, 30 grudnia 2017

Podkład L’Oréal Paris True Match

Bardzo lubię kupować i testować nowe podkłady. Wciąż ideału nie znalazłam, dlatego poszukiwania ciągle trwają. Dzisiaj opowiem Wam o podkładzie True Match z  L’Oréal Paris. Podkład jest już dosyć znany i ogólnie lubiany. Czy ja się z nim również zaprzyjaźniłam dowiecie się w dalszej części posta.




Od producenta



Podkład idealnie dopasowujący się do koloru i struktury skóry. Zawiera mineralne pigmenty. Idealnie dopasowuje się do odcienia i tonacji skóry. Kremowa konsystencja bardzo łatwo się rozprowadza dla idealnego krycia bez efektu maski. 
True Match to pierwszy tak doskonale dopasowujący sie podkład od L'Oréal Paris. Gama 9 odcieni pozwoli każdej kobiecie znaleźć swój idealny odcień. Udoskonalona formuła z olejkami eterycznymi i składnikami nawilżającymi dopasowuje się do odcienia i struktury skóry. Efekt? Cera jest nieskazitelna i gładka w dotyku.

SKŁAD: AQUA/WATER, DIMETHICONE, ISODODECANE, CYCLOHEXASILOXANE, GLYCERIN, PEG-10 DIMETHICONE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, BUTYLENE GLYCOL, PENTYLENE GLYCOL, SYNTHETIC FLUORPHLOGOPITE, DISTEARDIMONIUM HECTORITE, HYDROXYETHYLPIPERAZINE ETHANE SULFONIC ACID, CETYL PHENOXYETHANOL, DISODIUM STEAROYL GLUTAMATE, TOCOPHEROL, PANTHENOL, ALUMINUM HYDROXIDE, HYDROXYETHYL UREA, HYDRATED SILICA, METHICONE, [+/- MAY CONTAIN: CI 77891 / TITANIUM DIOXIDE, CI 77491, CI 77492, CI 77499 / IRON OXIDES, MICA, CI 15985 / YELLOW 6 LAKE, CI 42090 / BLUE 1 LAKE, CI 77510 / FERRIC AMONIUM FERROCYAIDE, CI 45410 / RED 28 LAKE, CI 15850 / RED 7].  

Cena : 65,99 zł / 30 ml  - Rossmann



1 N ivory


Moja opinia



Posiadam odcień 1 N Ivory, który jest jaśniutki, nie różowy, co już jest pierwszym dużym plusem na jego konto. Zakupiłam go online w drogerii e-zebra, więc cena była o około połowę niższa od ceny Rossmannowej. Użyłam go już kilka razy więc pewne wnioski mogę na jego temat wyciągnąć. 

Niestety podkład ten mnie nie zachwycił. Zdecydowałam się na niego pod wpływem mnóstwa pochlebnych opinii na jego temat i niestety się rozczarowałam. Moja cera mieszana się z nim nie polubiła. Jednak może zacznę od zalet tego podkładu.

Jest to zdecydowanie lekki, o jedwabistej konsystencji podkład, który fajnie stapia się ze skórą, nie tworząc efektu maski. Ma lekko satynowe wykończenie. Wybór odcieni jest spory, więc z wyborem nie powinno być większego problemu.  Nie zauważyłam żeby ciemniał, więc to też duży atut.

Po za tym podkład ma bardzo ładne eleganckie opakowanie z pompką. Nie zauważyłam negatywnego oddziaływania na moją skórę, raczej nie zapycha.

To chyba wszystkie zalety. Wad będzie niestety więcej. 





Dla mnie krycie tego podkładu jest bardzo niskie, trzeba nałożyć około trzech warstw żeby wyrównać koloryt cery problematycznej. Owszem, jeśli macie cerę bez skaz - wystarczy jedna...

Ogólnie źle mi się pracuje z tym podkładem - przy nakładaniu gąbeczką, z racji tego że jest bardzo wodnisty, zużywa się go całkiem sporo i trudno osiągnąć zadowalający efekt, przy nakładaniu palcami zostawia brzydkie smugi...

Po za tym podkład nie zastyga, bardzo łatwo się ściera, zwłaszcza z brody i nosa. Do tego podkreśla suche skórki, i wchodzi w zmarszczki nawet po przypudrowaniu. Jest strasznie nietrwały, po około 5 godzinach skóra bardzo mocno się świeci i robi się ciastko. Na mojej cerze po kilku godzinach bardzo brzydko wygląda. 

Moim zdaniem też podkład ten niezbyt dobrze przyjmuje kosmetyki pudrowe, często robią się plamy.





Podsumowując - spodziewałam się efektu WOW, a niestety się rozczarowałam. Podkład myślę, że się sprawdzi na cerach normalnych lub suchych, bez niedoskonałości. Dla cery tłustej bądź mieszanej zdecydowanie nie jest stworzony. I ta cena... nie da się ukryć że jest wygórowana. Dla mnie nie jest wart nawet 30 zł. Ja na pewno go nigdy więcej nie kupię.

Cóż... na mojej cerze się nie sprawdził. A Wy miałyście okazję testować?



sobota, 16 grudnia 2017

Pilaten plastry oczyszczające na nos

Wągry, zaskórniki i rozszerzone pory to prawdziwa zmora cery tłustej. Ja również się borykam z tym przykrym problemem. A najgorzej sytuacja się przedstawia na nosie. Dzisiaj postanowiłam sprawdzić pewną nowość z mojej kosmetyczki a mianowicie trój-etapowy zabieg na zaskórniki w postaci plastrów z Pilaten. Czy to urokliwe opakowanie zawiera coś niesamowitego dowiecie się niżej. 


Od producenta

Wysoce skoncentrowane materiałowe plastry zapewniające usuwanie zaskórników niwelując powstawanie nowych pozostawiając skórę gładką i świeżą.

Sposób użycia:

1. Umyj twarz, szczególnie nos i jego okolice.

2. Dokładnie zwilż nos wodą.

3. Wysusz ręce i odklej pierwszy plaster od folii.

4. Nałóż plaster na zmoczony nos, przyciskając go tak, aby dokładnie go przykleić.

5. Pozostaw do wyschnięcia na 10 minut.

6. Po określonym czasie delikatnie zerwij plaster.

7. Następnie kolejnie nałóż w ten sam sposób drugi plaster (na 15-20 minut) oraz trzeci plaster (15-20 minut).

Używaj 1-2 w tygodniu zachowując 3 dniowy okres przerwy pomiędzy zabiegami.



Środki ostrożności:

Jeśli pojawią się oznaki podrażnienia, zaprzestać używania. Unikać kontaktu z oczami. W przypadku dostania się do oczu natychmiast przemyć letnią wodą. Produkt przechowywać w chłodnym i niedostępnym dla dzieci miejscu.

 


3 etapowy zabieg na zaskórniki

 

Moja opinia



W opakowaniu znajdują się trzy plasterki. Pierwszy z nich ma za zadanie otworzyć pory, drugi wyciągnąć zanieczyszczenia a trzeci zmniejszyć i zamknąć pory. Każdy plaster należy trzymać na nosie około 15 minut więc jest to zabieg trochę czasochłonny. Samo stosowanie tych plastrów do większych przyjemności nie należy. Mnie pod każdym z nich piekła i trochę swędziała skóra. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie zauważyłam skutecznego działania przez żaden z plastrów. Pierwszy nie zrobił nic. Drugi przy odklejaniu może i coś wyciągnął, ale nie zauważyłam tych zanieczyszczeń na plastrze zbyt wiele... Trzeci też nie zrobił nic. No cóż... Albo zrobiłam coś źle albo po prostu jest to kit... Wiązałam pewne nadzieje z nimi, bo np czarna maska z firmy Pilaten robi dobrą robotę. A ten produkt mnie zawiódł niestety. Plasterki kosztowały tylko 5 zł, ale dodatkowo straciłam 45 minut czasu. A jedyne co osiągnęłam to zaczerwieniona piekąca skóra. Niżej możecie przyjrzeć się zdjęciom przed i po. Czy tylko ja nie zauważyłam zmian?



U mnie azjatyckie plastry z Pilaten się nie sprawdziły a czy Wy macie do polecenia jakieś skuteczne plasterki?


sobota, 9 grudnia 2017

Balsam do ciała Venus Nature Body Care masło pomarańczowe + olej z rokitnika + imbir

Zima to czas kiedy nawilżanie i pielęgnacja skóry całego ciała są niezwykle ważne. Warto zwrócić uwagę czy nasz balsam czy masło do ciała zawierają cenne odżywcze oleje i tłuszcze roślinne. Najpopularniejsze z nich to afrykańskie masło Karite lub olejek z orzeszków makadamia. Dzisiaj mam dla Was recenzję balsamu z masłem Shea. Czy jest wart uwagi dowiecie się niżej...



masło pomarańczowe + olej z rokitnika + imbir


Od producenta



Pozwól sobie na chwilę relaksu w zgodzie z naturą.
Balsam do ciała Venus Nature dostarczy Twojej skórze intensywnego nawilżenia każdego dnia.
Innowacyjna formuła została oparta o naturalne i bezpieczne składniki, które idealnie wygładzają i koją skórę. Lekka formuła doskonale się rozprowadza i szybko wchłania.
Masło Pomarańczowe – odżywia i tonuje skórę skutecznie zapobiegając jej wysuszaniu. Posiada właściwości kojące i neutralizuje wolne rodniki odpowiedzialne za procesy starzenia się skóry.
Imbir – działa przeciwutleniająco, chroni skórę suchą i wrażliwą.
Olej z Rokitnika – posiada właściwości nawilżające, napina i uelastycznia skórę.

Dzięki wykorzystaniu najwyższej jakości składników naturalnych kosmetyki Venus Nature są w 100% bezpieczne.
Nie zawiera: SLS, SLES, olei mineralnych, ekstraktów i barwników syntetycznych oraz składników pochodzenia zwierzęcego.





Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate Citrate, Glyceryl Stearate SE, Butyrospermum Parkii Butter, Stearic Acid, Palmitic Acid, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Citrus Aurantium  Dulcis Peel Cera, Zingiber Officinale Root Extract, Hippophae Rhamnoides Fruit  Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Parfum, Xanthan Gum, Tocopheryl Acetate, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Limonene.


Cena: 12,59 zł / 250 ml (Rossmann)





Moja opinia


Jeśli chodzi o moją skórę ciała to nie jest ona zbytnio wymagająca, powiedzmy, że zadowoli się czymkolwiek co choć trochę nawilża. Jednak ten balsam zdecydowanie przerasta moje oczekiwania. Polubiłam od pierwszego użycia.

Stosowanie go jest bardzo przyjemne, pięknie pachnie, ma odpowiednią konsystencję. Przyznam, że trzeba się trochę napracować gdy zbyt dużo się go nałoży, bo balsam w dziwny sposób jakby zwiększał swoją objętość na skórze, przez co wmasowanie go trwa troszkę jak w przypadku masła do ciała, ale jest to do zaakceptowania. 

Jak dla mnie nawilżenie jest wystarczające. Skóra pozostaje na długo gładka, delikatna, miękka w dotyku i świeża. Czasem nawet lubię go użyć zamiast kremu do rąk. Przy nakładaniu na podrażnioną skórę po goleniu nie piecze, a wydaje mi się, że ma na nią pozytywny wpływ - koi i przyspiesza regenerację.

Nie sposób wspomnieć, że jest to kosmetyk wegański. Zawiera 95% składników naturalnych. Po bliższym zapoznaniu się ze składem mogę to potwierdzić, wygląda on bardzo kusząco. Ponadto półka cenowa jest bardzo przystępna, ja kupiłam go w promocji za mniej niż 10 zł. Trzeba również przyznać, że jest on ponadprzeciętnie wydajny. Mam go już naprawdę długo i póki co nie zamierza się skończyć.

Czego chcieć więcej? Ja jestem na tak...!

A Wy jakich balsamów obecnie używacie?



niedziela, 3 grudnia 2017

"Glow efekt" z pudrem Wibo Diamond Skin

Strobing i efekt Glow już od dłuższego czasu są na topie. Makijaż taki jest świetnym rozwiązaniem głównie na lato, ale myślę, że będzie on również dobrym pomysłem na zbliżające się święta i sylwestra. Jeśli chcemy błyszczeć, to nie obędziemy się bez dobrego rozświetlacza; dlatego dzisiaj przychodzę do Was z być może nieoczywistą formą rozświetlacza, bo jest to puder sypki, ale zdecydowanie jest to ciekawy produkt, który warto poznać bliżej.


puder rozświetlający

Od producenta


Sypki puder do twarzy z kolagenem. Stanowi doskonałe i jedwabiste wykończenie makijażu, rozświetla i wygładza. Dzięki zawartości kolagenu pielęgnuje i nawilża skórę sprawiając, że jest ona gładka i świeża.

Skład: Talc, Mica, Magnesium Stearate, Silica, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Hexylene Glycol, Hydrolyzed Collagen, Parfum, Benzyl Salicylte, Linalool, Benzyl Alcohol, CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77861.

Cena: ok 10 zł


puder
 Diamond Skin

Moja opinia


Zakup tego pudru do końca zamierzony nie był, gdyż chciałam kupić swojego ulubieńca jakim jest Wibo Fixing Powder, ale jako że po złożeniu zamówienia w drogerii internetowej okazało się, że tego kosmetyku zabrakło w magazynie, zdecydowałam się na zamianę na Wibo Diamond Skin. Zamiana ta jak się później okazało, nie była zła. 

Ten puder rozświetlający jest świetnym kosmetykiem wykańczającym makijaż, albo jako rozświetlacz. Nałożenie go na całą twarz oczywiście nie będzie dobrym pomysłem, ale do wydobycia światła z wybranych partii twarzy będzie idealnym narzędziem. Rozświetlenie jakie pozwala uzyskać jest wyjątkowo subtelne, drobinki są niezauważalne, nie jest to absolutnie żaden chamski brokat.

puder

efekt

Puder pięknie wygładza, sprawia że twarz wygląda na świeżą, promienną  i wypoczętą. Na skórze tworzy cudowną taflę odbijającą światło, oczywiście pod warunkiem, że mamy gładką, zdrową skórę. Myślę, że większość z nas wie, że kosmetyki rozświetlające mają tendencję do podkreślania niedoskonałości, suchych skórek czy porów. Z tego powodu nie będzie to kosmetyk dla każdej z nas. Natomiast jeśli chodzi o typ urody, to sprawdzi się w każdym przypadku. Kolor jest uniwersalny, bo wpada w szampański/platynowy odcień.

Jeśli chodzi o trwałość to nie mam mu nic do zarzucenia. Nie migruje, nie ściera się. Trudno też z nim przesadzić. Ilość blasku można do pewnego stopnia kontrolować.

Opakowanie jest standardowe jak w przypadku każdego pudru z Wibo. Plastikowe z nakrętką i nakładką w środku z dziurkami. Napisy złote, które z czasem się niestety ścierają. 

Podsumowując powiem, że jest to puder dla dziewczyn, które nie zawsze stawiają na mat, lubią błyszczeć. Można go z powodzeniem wykorzystywać jako rozświetlacz. Dodatkowo jest to bardzo tani i wydajny produkt. Warto go wypróbować, u mnie się sprawdził.

A Wy używacie pudrów rozświetlających?