piątek, 22 stycznia 2016

Jak konturować nos...?

Umiejętne konturowanie może zdziałać cuda. Dzisiaj zajęłam się konturowaniem nosa. A, że mój również nie jest idealny, to jest idealnym dowodem na to jak wiele możemy zmienić makijażem.
Konturowanie to nic innego jak pogrywanie ze światłem ;) Niby tylko iluzja optyczna, ale tak bardzo poprawia wygląd.
Nasze nosy mogą być za długie, za szerokie, skrzywione, trójkątne, ale każdy defekt można w mniejszym bądź większym stopniu zatuszować. Myślę, że każda z nas zna najważniejszą zasadę konturowania - jasne kolory uwypuklają, ciemne cofają (ukrywają). W tym celu potrzebny nam będzie bronzer i rozświetlacz lub odpowiednio jasny i ciemny podkład czy też nawet cień do powiek. Bronzer najlepiej żeby był  w chłodnym odcieniu - będzie wtedy stwarzał efekt cienia. Ja posłużyłam się dosyć mocno kontrastowymi odcieniami, aby efekt był dobrze zauważalny na zdjęciach. Użyłam paletki do konturowania Wibo 4 in 1. Nie jest jednak ona zbyt dobra... Jeśli chcecie zakupić coś do konturowania, to mogę polecić paletkę Kobo Proffesional Face Contour Mix.




Mój nos jest troszeczkę za szeroki i za długi, poniekąd trójkątny... toteż musiałam mocno przyciemnić boki nosa oraz subtelnie rozjaśnić grzbiet nosa. A dla jego optycznego skrócenia musiałam przyciemnić dolną partię nosa. 
Jeśli nasz nos jest za szczupły - powinnyśmy skupić się na rozjaśnieniu grzbietu nosa wychodząc rozświetlaczem aż na boki.
Jeśli jest za krótki - rozświetlamy grzbiet aż do samego końca nosa. Jeśli dodatkowo go zwęzimy stanie się optycznie jeszcze dłuższy.
Jeśli nasza przegroda nosowa jest skrzywiona, również możemy tą wadę skorygować odpowiednio bawiąc się cieniowaniem. 
Musimy pamiętać, aby tworzyć płynne przejścia między odcieniami. Wyraźne granice tylko niepotrzebnie ściągną uwagę innych na nasz nos.
Zobaczcie jaki ja uzyskałam efekt...



Moim zdaniem konturowanie nosa dodaje uroku całej twarzy, dlatego robię to w każdym moim makijażu, jeśli tylko czas na to pozwala. W przyszłości dodam wpis jak konturuję całą twarz.

A jak sprawa się ma z waszymi noskami? Konturujecie czy niekoniecznie? :)


niedziela, 10 stycznia 2016

Henna brwi i rzęs w domowym zaciszu

Jeśli macie problem z niewidocznymi i delikatnymi brwiami (i/lub rzęsami) tak jak ja, i męczy Was codzienny makijaż, to zapraszam Was do lektury... Jest sposób na tego typu problemy.
Możemy skorzystać z dobrodziejstwa jakim jest henna i pofarbować nią brwi i rzęsy. To właśnie brwi i rzęsy stanowią oprawę naszych oczu i dlatego powinnyśmy je odpowiednio zaznaczyć, aby dodać uroku i charakteru całej twarzy.

brązowa

grafitowa


Henną podkreślimy kolor, ukryjemy ubytki, ukształtujemy łuk brwiowy, przyciemnimy włoski. Farbowanie henną jest szybkie i trwałe. Efekt utrzymuje się od tygodnia do nawet sześciu. Zależy to między innymi od szybkości wzrostu włosa. Mamy do wyboru hennę w proszku i w kremie. Wygodniejsza i lepiej opłacalna moim zdaniem jest henna w kremie. Jednak ta w proszku jest może trochę bardziej "naturalna", choć też nie liczmy, że w stu procentach. Ta w proszku jest też podobno bardziej trwała i farbuje również skórę, choć ja nigdy jej nie testowałam. Kremowa jest delikatniejsza, choć po dłuższym czasie utrzymywania również zabarwi skórę. 
Hennę znajdziemy w każdej drogerii. Do wyboru mamy zazwyczaj kolory: czarny, grafitowy i brązowy. Ja używałam brązowej i grafitowej. Obie dawały zadowalające efekty kolorystyczne. 
Zrobienie henny u kosmetyczki to koszt około 15 zł. Za tą kwotę w domu możemy sobie farbować brwi i rzęsy przez cały rok - dlatego myślę, że warto spróbować i zaryzykować, bo nie jest to nic trudnego.

Przejrzyjcie ceny henny w sklepach internetowych (klik). Naprawdę warto!

rozrabianie

Jak to się robi?

Sposób użycia henny w kremie jest bardzo prosty. Łączymy w małym pojemniczku, za pomocą aplikatora ok. 1 cm żelu koloryzującego z tubki z 5-6 kroplami aktywatora z buteleczki (Stosunek 1:1). Mieszamy do uzyskania gładkiej, jednorodnej konsystencji. Nakładamy tłusty krem wokół oczu, w celu zabezpieczania skóry przed zafarbowaniem. Za pomocą aplikatora nakładamy preparat na brwi lub rzęsy. Po upływie 5-10 min zmywamy hennę za pomocą mleczka do demakijażu, a następnie wodą. Po zakończeniu zabiegu możemy wyregulować brwi jeśli jest to konieczne.
Uwagi:
Pamiętaj! Usuń pozostałości kremu, fluidu z brwi a maskary z rzęs. Preparat należy nałożyć bezpośrednio po przygotowaniu! Nie przechowywać. Czas barwienia wynosi 5-10 min. Wydłużając czas farbowania uzyska się ciemniejszy efekt koloryzacji. Warunkiem deklarowanej trwałości koloryzacji jest przestrzeganie sposobu użycia (zachowanie stosunku 1:1 żelu i aktywatora). Produkt może wywoływać silne reakcje alergiczne. Przeprowadzić test na alergię skórną 48 godzin przed użyciem produktu. Produkt nie jest przeznaczony dla osób poniżej 16 roku życia. Tymczasowe tatuaże na bazie czarnej henny mogą zwiększyć ryzyko wystąpienia alergii. Nie farbować rzęs, jeśli: – na twarzy występuje wysypka lub skóra głowy jest wrażliwa, podrażniona i uszkodzona, – kiedykolwiek wystąpiła reakcja na farbowanie włosów lub rzęs, – w przeszłości wystąpiła reakcja na tymczasowy tatuaż na bazie czarnej henny. Zawiera fenylenodiaminy, rezorcynę, nadtlenek wodoru. Stosować rękawice ochronne. Unikać kontaktu z oczami. W przypadku dostania się preparatu do oczu natychmiast przepłukać je wodą. Chronić przed dziećmi. 
Próba uczuleniowa. Przed przystąpieniem do zabiegu należy wykonać test uczuleniowy, nawet jeśli wcześniej był używany  podobny produkt. W tym celu należy posmarować skórę za uchem lub na wewnętrznej powierzchni  ręki (okolice łokcia) mieszaniną żelu z aktywatorem w stosunku 1:1, zostawić na 10 minut, a następnie zmyć. Jeżeli po upływie 24 godzin nie nastąpiło podrażnienie lub zaognienie skóry, preparat można stosować.

Jaki uzyskałam efekt?

Mi zawsze się podoba efekt jaki uzyskuję. Łuk brwiowy jest dużo bardziej widoczny, rzęsy lekko przyciemnione. To bardzo szybki, prosty zabieg, o dosyć trwałym efekcie. Do tej pory używałam henny z Delii i Venity. Ta pierwsza jakoś szybko mi się popsuła, bo nie wykorzystałam jej nawet w połowie i zaczęła barwić mi rzęsy na grafitowo-zielonkawy kolor, co było niewybaczalne. Tą z Venity póki co użyłam około 5 razy i myślę, że jeszcze będzie w porządku przez długi czas. Co do niej miałabym małą uwagę jeśli chodzi o kolor. Jest to bardzo ciemny brąz, jak dla mnie to raczej grafit. Ale może przy krótszym trzymaniu wychodzi brąz... Zestaw z Venity zawiera również kilka szablonów do farbowania. Jednak ja ich nie używam, bo moim zdaniem są niewygodne.

henna krok po kroku

brązowa w kremie

W przyszłości wypróbuję hennę z Rival de Loop, bo producent obiecuje efekty do sześciu tygodni. Ma też trochę inny skład, bo nie zawiera wody utlenionej. Myślę, że może być ciekawym produktem. 
Pamiętajmy też, aby nie farbować brwi i rzęs częściej niż co 2 tygodnie, bo możemy sobie osłabić włoski. Ja trzymam się tej granicy i jest wszystko w porządku.

A Wy robicie sobie hennę? Jeśli tak to w domu czy u kosmetyczki?


środa, 6 stycznia 2016

Odżywczy krem przeciwzmarszczkowy Lirene Cera Wrażliwa

Cześć! Dzisiaj chciałabym was zapoznać z pewnym fajnym kremem odżywczym jaki odkryłam pewien czas temu. Szukałam wtedy jakiegoś nawilżającego, dobrego pod makijaż i wybrałam krem z Lirene do cery wrażliwej, który ma też działanie przeciwzmarszczkowe. Na chwilę obecną dokładnie ta wersja jaką mam ja, nie jest już w sprzedaży, ale z tego co zauważyłam zmieniło się tylko opakowanie i filtr przeciwsłoneczny, skład został bez zmian. Mój krem ma filtr SPF 30, a obecnie jest już tylko SPF 15. Trochę szkoda, ale prawda jest taka, że filtr i tak po kilku godzinach wyparowuje nam ze skóry więc nie będzie to dla nas jakaś wielka zmiana.

opinia recenzja

Od producenta

Odżywczy krem przeciwzmarszczkowy na dzień SPF 30. Bogata formuła kremu została oparta na unikalnych składnikach, które stanowią skuteczną kurację przeciwzmarszczkową dla skóry wrażliwej. Połączono działanie Sensiline® (wyciąg z lnu) oraz masła koi skórę i chroni przed negatywnym działaniem czynników zewnętrznych. Oleju z avocado i z pestek z jabłka odżywiają, nawilżają i wygładzają, jednocześnie zmniejszając podatność skóry na podrażnienia. Innowacyjny peptyd stymuluje syntezę kolagenu, przyśpieszając regenerację i odnowę komórek skóry. Efekty stosowania: wygładzenie zmarszczek. Ukojenie i złagodzenie podrażnień. Zmniejszenie uczucia „ściągania” i pieczenia skóry. Wzmocnienie naturalnych procesów regeneracji. Przeciwdziałanie utracie wody i przesuszeniu. Krem łagodzi podrażnienia, intensywnie odżywia i wygładza zmarszczki, przywracając skórze naturalną jędrność i elastyczność. 0% parabenów. Przebadano dermatologicznie. Potwierdzone bezpieczeństwo i skuteczność.
Cena: 17,99 zł za 50 ml.

Skład

Aqua (Water), Ethylhexyl Methoxycinnamate, Glycerin, C12-15 Alkyl Benzoate, Cetearyl Ethylhexanoate, Hydrogenated Polydecene, Cetyl Alcohol, Potassium Cetyl, Phosphate, Methylene Bis-Benzotriazolyl Tetramethylbutylphenol (nano), Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Butyl Methoxydibenzoylmethane, Ethylhexyl trazone, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Polyacrylamide, Hydroxyacetophenone, Octocrylene, C13-14 Isoparaffin, Decyl Glucoside, Laureth-7, Ethylhexylglycerin, Propylene Glycol, Hexyldecanol, Xanthan Gum, Hydrolyzed Linseed Extract, Pyrus Malus (Apple) Seed Extract, Brassica Campestris (Rapeseed) Sterols, Palmitoyl Tripeptide-5, Tocopherol, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance).  

Efekty stosowania kremu

- 53% - wygładza zmarszczki,
- 77% - przywrócenie jędrności i elastyczności,
- 77% - zmniejszenie uczucia "ściągania",
- 73% - zapobieganie przesuszaniu się skóry.
*Test IN VIVO – ocena w grupie kobiet z cera sucha po 4 tygodniach stosowania.

Linia kosmetyków Lirene Cera Wrażliwa została opracowana w trosce o kobiety z problemem nadwrażliwej i skłonnej do podrażnień oraz przedwczesnego starzenia się skóry. 

recenzja blogspot

Moja opinia

 

Wydawać by się mogło, że producent strasznie dużo naobiecywał, ale moim zdaniem słowa dotrzymał. Krem bardzo dobrze nawilża skórę i faktycznie sprawdza się pod makijażem. Jest gęsty, ale nie tłusty, dobrze się wchłania, nie roluje, bardzo ładnie, delikatnie pachnie. Nie matuje skóry, ale też nie będziemy się po nim świecić. Skóra po nim jest miękka, gładka, przyjemna w dotyku, wydaje się jędrniejsza. Nie uczula, nie podrażnia. Mi pomógł w walce z suchymi skórkami. Nie do końca mogę potwierdzić działanie przeciwzmarszczkowe, bo zmarszczki mam tylko pod oczami, a tam go raczej nie stosowałam. Ale wysoki filtr na pewno będzie chronił przed fotostarzeniem. Jest też bardzo wydajny. Używam go ponad pół roku, może nie codziennie, ale zostało mi jeszcze jakieś pół opakowania.

 Podsumowanie

Bardzo fajny krem, o skutecznym działaniu. Idealny pod makijaż. Cena również przystępna, w promocji można go dostać za mniej niż 15 zł. Dla młodych dziewczyn, które szukają kremu przeciwzmarszczkowego w celach zapobiegawczych, na pewno się sprawdzi. Ja również chętnie bym do niego wróciła, ale jak mi się skończy to prawdopodobnie będę szukać czegoś silniejszego na zmarszczki. Aczkolwiek może pozostanę przy marce Lirene ;)

Czy któraś z was miała okazję używać tego kremu lub podobnego z tej linii? Jestem ciekawa waszej opinii.

niedziela, 3 stycznia 2016

Mój pierwszy raz ze sztucznymi rzęsami...

Wibo Royal Lashes - Recenzja

Długie, gęste, piękne rzęsy to na pewno marzenie każdej z nas... Wyraziście podkreślone oko dodaje mam charakteru i przyciąga spojrzenia. Testujemy różne maskary, aby ten efekt uzyskać... aż w końcu decydujemy się wypróbować sztuczne rzęsy... W końcu i ja zdecydowałam się na ten krok. Na próbę chciałam coś taniego, więc wybrałam rzęsy Wibo Royal Lashes. Szybko się okazało, że nie był to dobry wybór. Dlaczego? O tym niżej...


efekt recenzja


Na pierwszym zdjęciu są one w oryginalnym rozmiarze, a na drugim już po delikatnym przycięciu przeze mnie.
sztuczne rzęsy

Na opakowaniu znajdujemy informację, że są one naturalnej długości, w rzeczywistości jednak są one bardzo długie. I za długie i za szerokie... Są bardzo sztywne, ciężkie, na grubym pasku. Przyklejenie ich stanowi nie lada wyzwanie. Klej jest raczej słabej jakości, nie ma szans, aby rzęsy w całości utrzymały się na oku. Po za tym i tak na oku wyglądałyby bardzo sztucznie, i rzucałyby się przesadnie w oczy. W moim odczuciu nie nadają się one kompletnie do normalnego użytkowania. Jednak znalazłam patent, aby ich jakoś użyć, gdyż szkoda mi ich było wyrzucić. Pocięłam je na kilka części, wybrałam te najkrótsze i udało mi się je nakleić po zewnętrznych kącikach oka. Przyklejone przeze mnie części mają po około 1,5 cm. I efekt wydaje mi się całkiem zadowalający. Zobaczcie same:

efekt na oku

Pomyśleć, że te najkrótsze części sięgają mi do brwi, ciekawe co by było gdybym użyła tych najdłuższych ;) 
Dzięki temu trikowi myślę, że parę razy uda mi się ich użyć. Efekt może nie idealny, ale może być... Wydaje mi się, że rzęsy można również pociąć na kępki, i ewentualnie poskracać na długości. Tylko takimi sposobami uda się je wykorzystać. 


Podsumowanie

Rzęsy niestety słabej jakości. Do użytku tylko po poprzycinaniu i w kawałkach. Ale trzeba wspomnieć, że kosztowały mnie tylko około 10 zł, więc nie mamy raczej prawa oczekiwać od nich zbyt wiele. Chyba dopiero w cenie 30 zł uda nam się znaleźć coś zadowalającego.Warto poszukać połówek rzęs, które są znacznie łatwiejsze w aplikacji. Godne polecenia są rzęsy Ardell (Klik Klik).

Ciekawa jestem czy wy miałyście jakieś ciekawe przygody ze sztucznymi rzęsami... piszcie!  Może możecie coś polecić? :)