INCI to angielski skrót od : International Nomenclature of Cosmetic
Ingredients. Pod tą nazwą kryje się system mający na celu ujednolicenie
nazewnictwa składników kosmetycznych stosowanych do ich produkcji. Woda, emolienty, konserwanty, substancje powierzchniowo czynne,
kompozycje zapachowe i środki konsystencjotwórcze, to tylko niektóre ze
składników stosowanych w kosmetykach. Skład kosmetyków to tak naprawdę temat rzeka, ale uważam, że warto się w niego zagłębić. Co prawda od różnorodności zdań na temat składników, których powinniśmy unikać, albo które powinniśmy wybierać można dostać zawrotu głowy, ale uważam że warto wypracować swoje osobiste zdanie na ten temat. Warto też znać podstawy o tajemniczym INCI i co się w nim kryje. Dzisiaj wpis właśnie na temat składu kosmetyków oraz ich bezpieczeństwie. Zachęcam do lektury.
Co znajdziemy w składzie?
Pierwszą grupą surowców, których ilość w formulacji jest największa, są
składniki bazy kosmetycznej. Mogą stanowić nawet ponad 90% składu. W
zależności od rodzaju kosmetyku, jego formy i przeznaczenia może być to:
woda, alkohol lub surowiec tłuszczowy. Najczęściej na początku składu pojawia się woda. Kolejnym często stosowanym rozpuszczalnikiem jest alkohol, zazwyczaj jest to etanol i izopropanol. Ostatnia grupa surowców podstawowych to różnego rodzaju surowce tłuszczowe: oleje, tłuszcze i ich pochodne. Baza kosmetyczna jest niezwykle ważna i to ona w dużym stopniu determinuje szybkość wnikania składników aktywnych do skóry.
Kolejną grupę stanowią substancje pomocnicze, które pomagają najczęściej w łączeniu ze sobą wody i surowców tłuszczowych w
trwały sposób, tak aby dodatkowo osiągnąć odpowiednią konsystencję i
stabilność kosmetyku. Mowa tu o emulgatorach, które łączą fazę wodną i olejową w emulsję. Struktura emulgatorów wpływa na ich właściwości i oddziaływanie na
skórę. Popularne emulgatory to m.in. Isosteareth-10, Lecithin, Glyceryl
Laurate, Cocamide MEA, PEG-20 Methyl Glucose Sesquistearate, Polysorbate
80, Ceteareth-20 i wiele innych. Jeśli chodzi o preparaty do mycia bardzo popularnym emulgatorem jest SLES (Sodium Laureth Sulfate), który złą sławę zyskuje przez swój potencjał
drażniący.
Często jako zamiennik stosuje się jego pochodne np. pochodną magnezową
(Magnesium Laureth Sulfate). Aby złagodzić potencjał drażniący
SLES dodaje się do kosmetyku pomocnicze np. Cocamidopropyl Betaine
lub inne substancje łagodzące podrażnienia i renatłuszczające skórę.
Kolejną grupą, zazwyczaj najważniejszą dla konsumentów, są składniki
aktywne, czyli to, co wyróżnia kosmetyk. Możemy je spotkać w kosmetyku w stężeniu maksymalnie kilku
procent. Jak sama nazwa wskazuje są to substancje, które w aktywny
sposób oddziałują na naszą skórę i polepszają jej kondycję.
Składniki czynne działają na powierzchni skóry (w obszarze warstwy
rogowej naskórka) i włosów lub docierają do głębszych warstw skóry.
Substancje aktywne stosowane w kosmetykach są to m.in. substancje czynne
pochodzenia roślinnego, aktywne peptydy, substancje hamujące działanie
wolnych rodników, substancje o działaniu przeciwbakteryjnym, łagodzącym,
przeciwzapalnym, złuszczającym itp. Niektóre substancje aktywne mogą
wykazywać działanie wielokierunkowe, jak np. witaminy A, E i C,
alfahydroksykwasy.
Składnikami, które zazwyczaj znajdują się na końcu składu są konserwanty, składniki zapachowe i barwniki. Konserwanty zabezpieczają kosmetyk przed rozwojem wirusów, bakterii oraz
grzybów. Mówiąc wprost, gdyby Twój krem w słoiku nie zawierał żadnych
konserwantów, a Ty codziennie wkładałbyś do niego palce po kilku dniach
krem stałby się bombą biologiczną, pełną bakterii i grzybów, także tych
chorobotwórczych, jak gronkowiec złocisty czy pałeczki ropy błękitnej.
Przykładowe konserwanty to np. Imidazolidinyl urea, Ethylparaben, Methylparaben, Iodopropynyl Butylcarbamate, Methylisothiazolinone. Są to bardzo ważne składniki kosmetyku, choć ich stężenie
jest niewielkie, zazwyczaj poniżej 1%.
Źródłem pięknego zapachu kosmetyku mogą być substancje otrzymywane
syntetycznie lub kompozycje zapachowe stworzone z naturalnych olejków
eterycznych. Składniki zapachowe mogą często być źródłem alergii kontaktowej.
Szacuje się, że niektóre składniki zapachów mogą uczulać ok 1-3% Europejczyków.
Barwniki to dodatki nadające kolor kosmetykowi i/lub barwiące skórę,
włosy, paznokcie. Bardzo często ich nazwa INCI składa się ze skrótu CI
(ang. Colour Index), po którym następuje szereg cyfr np. CI 32170.
Kolejność ma znaczenie
Kolejność składników w INCI nie jest przypadkowa. Na początku
składu zawsze znajdują się substancje, których jest w kosmetyku
najwięcej. I tak kolejno wymieniane są
surowce wraz z malejącym stężeniem, aż dochodzimy do stężeń wynoszących
1% i mniej. Składniki, których zawartość w kosmetyku jest mniejsza niż
1% są wymieniane na końcu. Dla tak niskich stężeń kolejność może być
już dowolna, według uznania producenta. Zazwyczaj substancje aktywne i inne wartościowe składniki, których
stężenie jest mniejsze niż 1% są wymieniane wcześniej w składzie, co
może sugerować ich większą ilość, choć wcale nie musi tak być. Jest to
jeden z typowych chwytów marketingowych wykorzystywany przez firmy kosmetyczne.
Ocena bezpieczeństwa
Każdy kosmetyk przed pojawieniem się na półkach sklepowych przechodzi
przez szereg testów i indywidualną ocenę bezpieczeństwa, przeprowadzoną
przez wykwalifikowanych ekspertów.
Nad bezpieczeństwem składników kosmetyków czuwa Komisja Europejska oraz
organ doradczy – Komitet Naukowy ds. Bezpieczeństwa Konsumentów
(Scientific Committee on Consumer Safety – SCCS). SCCS to zespół
ekspertów złożony z niezależnych toksykologów z instytucji naukowych i
organów administracji. Komitet ocenia bezpieczeństwo wszystkich
składników, co do których istnieją wątpliwości.
Ocena bezpieczeństwa kosmetyku składa się z szeregu dość skomplikowanych czynności:
- Ocena zgodności składu produktu z przepisami prawa,
- Ocena toksykologiczna składników kosmetyku,
- Ocena ekspozycji lub inaczej ocena narażenia,
- Ocena ryzyka dla składników kosmetyku,
- Ocena wyników badań gotowego kosmetyku,
- Ocena przypadków niepożądanego działania,
- Przygotowanie raportu z oceny bezpieczeństwa kosmetyku.
Kosmetyk stosowany według zaleceń producenta jest bezpieczny dla
konsumentów i nie może przekraczać dopuszczalnych stężeń substancji,
które reguluje Komisja Europejska.
Fakty i mity
Prawo Unii Europejskiej wymaga szczegółowej oceny bezpieczeństwa
produktów kosmetycznych i wszystkich składników przed wprowadzeniem
produktu do obrotu. Mimo to, w internecie i innych mediach, często
pojawiają się informacje o rzekomej szkodliwości składników kosmetyków i
samych produktów kosmetycznych. Powszechne są opinie, że składniki
kosmetyków zaburzają gospodarkę hormonalną, wywołują alergie i
podrażnienia, odkładają się w organizmie czy wręcz powodują choroby.
Poniżej lista składników, które najczęściej budzą wątpliwości lub wokół których narosło najwięcej mitów.
- Parabeny
- Parafiny i oleje mineralne
- SLS i SLES
- Glikol propylenowy
- PEG-i
- Aluminium
- Silikony
- Talk
1. Parabeny to konserwanty – w kosmetykach hamują rozwój drobnoustrojów
pochodzących między innymi z naszej skóry czy z powietrza. Zabezpieczają
kosmetyk przed rozwojem mikroorganizmów – również tych
chorobotwórczych, jak gronkowiec złocisty (Staphylococcus aureus), czy pałeczki ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa). Niektóre parabeny występują w naturze! Na przykład metyloparaben występuje w borówce amerykańskiej. Parabeny występują naturalnie również w sokach owocowych i winie, a także w soi, wiśniach, marchewkach, ogórkach i jagodach.
Są to jedne z najlepiej przebadanych pod względem bezpieczeństwa
konserwantów. Są bardzo dobrze tolerowane przez skórę, a procent osób, u
których wywołują reakcje alergiczne jest bardzo niski.
2. W internecie można znaleźć wiele nieprawdziwych informacji nt. niebezpieczeństwa parafin, m.in. że są związkami toksycznymi, że po
aplikacji na skórze powodują „zatykanie porów, uniemożliwiają skórze
oddychanie, co prowadzi do kumulowania się toksyn w organizmie”.
Sugerują również, że w wyniku regularnego stosowania kosmetyków na skórę
może dochodzić do kumulowania się parafin w organizmie człowieka,
zwłaszcza w wątrobie, nerkach i węzłach chłonnych, co z kolei może
prowadzić do chorób przewlekłych. Wszystkie te stwierdzenia są nieprawdziwe. Stosowane w kosmetykach
parafiny, jak wazelina czy olej parafinowy to związki o bardzo wysokim
poziomie bezpieczeństwa.
po aplikacji na skórę działają wyłącznie powierzchniowo. Nie wnikają do
warstwy rogowej, ani do żywych warstw naskórka i skóry. Tym samym nie
mogą wywoływać reakcji alergicznych ani podrażnień, nie mogą również
kumulować się w organizmie. Jednocześnie tworząc film na powierzchni
skóry, natłuszczają ją i silnie nawilżają.
Niekorzystnym aspektem stosowania parafin może być fakt, że nie nadają
się do każdego typu cery. Dotyczy to zwłaszcza cer młodzieńczych,
tłustych i łojotokowych. W przypadku cer problemowych ze skłonnością do
nadmiernego wydzielania sebum parafiny mogą mieć działanie komedogenne
(tj. mogą sprzyjać powstawaniu zaskórników).
3. SLS (Sodium Lauryl Sulfate) i SLES (Sodium Laureth Sulfate)
to tzw. substancje powierzchniowo czynne, o właściwościach myjących,
pianotwórczych i emulgujących. Ułatwiają mieszanie się wody z
substancjami tłuszczowymi i brudem.
SLS i SLES to sole siarczanów alkoholi tłuszczowych. W kosmetykach stosowanych jest wiele substancji z tej grupy, np. Ammonium Lauryl Sulfate, Sodium Myreth Sulfate, Magnesium Lauryl Sulfate, Sodium Cetearyl Sulfate, TEA Lauryl Sulfate.
Sodium Lauryl Sulfate i Sodium Laureth Sulfate stosowane są przede
wszystkim w kosmetykach spłukiwanych, które pozostają na skórze przez
krótki czas - żelach pod prysznic, szamponach, kosmetykach do kąpieli,
farbach do włosów, preparatach do golenia i pastach do zębów. Sodium
Lauryl Sulfate jest obecnie rzadko stosowany w kosmetykach.
Bezpieczeństwo stosowania SLS i SLES w kosmetykach nigdy nie budziło
wątpliwości ani Komisji Europejskiej ani instytucji ds. ochrony zdrowia,
w tym Komitetu Naukowego ds. Bezpieczeństwa Konsumentów. Składniki te są nietoksyczne.
Faktem jest jednak, że Sodium Lauryl Sulfate ma działanie drażniące skórę i oczy. Jednak
efekt drażnienia występuje w przypadku stosowania roztworu czystego SLS
(bez obecności innych substancji) w wysokich stężeniach i przy
długotrwałym kontakcie ze skórą.
Na wielu stronach internetowych,
można znaleźć informację, że Sodium Lauryl Sulfate (SLS) i Sodium
Laureth Sulfate (SLES) są rakotwórcze. Ta nieprawdziwa informacja jest
przykładem „mitu kosmetycznego”.
4. Glikol propylenowy
jest jednym z najpopularniejszych składników kosmetyków. Stosowany jest
jako rozpuszczalnik np. ekstraktów roślinnych, dodatkowo wykazuje
działanie nawilżające skórę, a także wspomagające działanie konserwujące
kosmetyku poprzez obniżenie aktywności wody.
Ponadto, wykazuje również zdolność przenikania przez warstwę rogową
naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotora przenikania i ułatwia
transport innych substancji (np. składników aktywnych) w głąb skóry.
Glikol propylenowy jest składnikiem dozwolonym do stosowania w żywności
(E 1520). Stosowany jest w wielu produktach spożywczych, takich jak:
piwo, wypieki pakowane, lody, margaryny, kawa, orzechy.
Właściwości glikolu propylenowego zostały bardzo dobrze zbadane, poznane
i opisane. Glikol propylenowy jest związkiem o niskiej toksyczności,
bardzo dobrze tolerowanym przez skórę i oczy. Co ważne, nie powoduje
podrażnień, jak również nie wykazuje właściwości uczulających. Jest
substancją bezpieczną nawet w stężeniu 50% w gotowym preparacie.
Glikol propylenowy nie jest składnikiem rakotwórczym, mutagennym, ani
reprotoksycznym - a wszystkie te właściwości glikolu były przedmiotem
wielu badań. W internecie na wielu forach dyskusyjnych, blogach i
stronach można znaleźć informację, że glikol propylenowy wykazuje
działanie rakotwórcze. Wszystkie informacje o rzekomej rakotwórczości
glikolu propylenowego są nieprawdziwe.
5. PEG to skrót od glikolu polietylenowego. Wszystkie składniki należące do grupy PEG-ów stosowane w kosmetykach są
bezpieczne dla konsumentów. Są to substancje o dobrze poznanym profilu
toksykologicznym. Są nietoksyczne, nie wykazują działania mutagennego
czy genotoskyczego. Mają też dobre właściwości dermatologiczne - nie
działają drażniąco i uczulająco na skórę, Nie ma żadnych dowodów na to,
że PEG-i są odpowiedzialne za wywoływanie stanu zapalnego skóry, lub
inne niekorzystne reakcje skórne. W wielu nierzetelnych źródłach można znaleźć informacje o potencjalnym
działaniu rakotwórczym PEG-ów. Informacje te są oparte na
błędnym rozumowaniu. Prawdopodobną przyczyną powstania mitu dotyczącego
szkodliwości PEG-ów jest to, że PEG-i mogą być zanieczyszczone związkiem
1,4-dioksanem, który wykazuje działanie rakotwórcze.
6. Glin (potocznie nazywany aluminium) jest jednym z trzech najpowszechniej występujących pierwiastków w skorupie ziemskiej.Najczęściej
stosowanymi związkami glinu są chlorowodorotlenek glinu
(Aluminium Chlorohydrate), oraz seskwichlorowodorotlenek glinu (Aluminium sesquichlorohydrate) nieco rzadziej stosuje się chlorek glinu
(Aluminium chloride). Związki glinu stosowane się w
antyperspirantach w celu ograniczenia wydzielania potu. Po aplikacji
antyperspirantu na skórę następuje polimeryzacja związków glinu pod
wpływem fizjologicznego pH. Tworzy się wtedy rodzaj żelu, który
powierzchniowo uszczelnia ujścia gruczołów potowych.
Obszerne dane toksykologiczne nie
wskazują na ryzyko wystąpienia szkodliwych skutków po stosowaniu
kosmetyków zawierających glin. Glin wykazuje słabą zdolność do przenikania przeznaskórkowego.
Ilość glinu absorbowana przez skórę z antyperspirantu jest znacznie
mniejsza od średniej ekspozycji na ten pierwiastek z pożywienia i wody.
Niektóre związki glinu mogą działać drażniąco na skórę lub wywoływać
reakcje alergiczne, jednak bardzo rzadko takie działanie jest
spowodowane regularnym stosowaniem antyperspirantów.
W internecie i innych mediach znajduje się szereg informacji o rzekomym
powiązaniu związków glinu i antyperspirantów z rakiem piersi. Dr Mirick - epidemiolog
w 2002 roku opublikowała wyniki badań epidemiologicznych dotyczących
możliwego związku przyczynowego pomiędzy stosowaniem antyperspirantów, a
występowaniem raka piersi. Badania zostały przeprowadzone na grupie
kilkuset kobiet. Przedstawione wyniki wykluczyły całkowicie taką
zależność. Również inne organizacje potwierdzają, że nie istnieje biologiczny
mechanizm, który mógłby tłumaczyć powstawanie raka na skutek nadużywania
dezodorantów i wskazują, że powszechnie znanymi czynnikami, które
zwiększają to ryzyko są np. alkohol, papierosy i otyłość.
7. Silikony to kolejna grupa składników kosmetyków budząca obawy wśród
konsumentów i wymieniana przez nierzetelne źródła na „czarnych listach
niebezpiecznych składników”. Silikonom przypisuje się m.in.: tworzenie
nieprzepuszczalnej bariery na powierzchni włosów i skóry oraz wpływ na
powstawanie stanów zapalnych i reakcji alergicznych. Te informacje nie
mają jednak poparcia naukowego.
Silikony stosowane w kosmetykach są bezpieczne dla zdrowia nawet w
wysokich stężeniach (<90%). Nie wykazują właściwości drażniących ani
alergizujących. Bezpieczeństwo ich stosowania zostało potwierdzone przez
Komitet ds. Bezpieczeństwa Konsumentów.
8. Talk to uwodniony krzemian magnezu, miękki minerał występujący w
naturze. Stosowany jest w wielu różnych produktach, w żywności, lekach, kosmetykach i w zastosowaniach przemysłowych.
Talk kosmetyczny jest bezpiecznie stosowany od kilkuset lat. Dostępny
jest obszerny materiał naukowy dowodzący bezpieczeństwa talku. Talk nie
ma działania mutagennego i nie działa szkodliwie na rozrodczość. Nie
wnika w skórę, ani w struktury biologiczne, nie kumuluje się w
organizmie.
Od 2010 roku w USA pojawiło się kilka publikacji o możliwym związku
pomiędzy stosowaniem talku, a ryzykiem wystąpienia raka narządów
rozrodczych u kobiet. Co istotne, sami autorzy nie wykazali
jednoznacznie takiego związku, a wiarygodność badań była poddawana w
wątpliwości, jednak publikacje wywołały falę obaw.
Póki co żadne wiarygodne raporty, analizy i badania nie potwierdziły dotychczas
zależności pomiędzy stosowaniem talku i występowaniem raka lub
jakichkolwiek innych szkodliwych działań.
Oczywiście możliwe działanie rakotwórcze talku jest stale monitorowane przez instytucje oceny ryzyka.
Podsumowanie
Każdy kosmetyk przed pojawieniem się na półkach sklepowych przechodzi
przez szereg testów i indywidualną ocenę bezpieczeństwa, przeprowadzoną
przez wykwalifikowanych ekspertów, dlatego nie powinniśmy mieć obaw co do bezpieczeństwa jakiegokolwiek produktu kosmetycznego. Nie mniej jednak, oczywiste jest, że niektóre składniki mogą nas uczulać lub oddziaływać na naszą skórę drażniąco. Dla jednej skóry zła będzie parafina, dla innej alkohol. Ja również mam swoją czarną listę, której staram się wystrzegać. I większość z nas pewnie ją ma. I jest to normalne. Jednak nie możemy popadać w paranoję i unikać jak ognia wszelkich produktów ze składnikami owianymi "gorszą sławą", gdyż mogłoby się okazać, że jeszcze nie wyprodukowano dla mnie kosmetyku idealnego.
Na koniec jeszcze jeden mit, według którego najlepsze i najbezpieczniejsze są kosmetyki naturalne. Substancje pochodzące tylko i wyłącznie z natury nie są co do zasady
bardziej bezpieczne, mniej uczulające, niż substancje syntetyczne.
Stosowanie wyłącznie kosmetyków naturalnych przez osoby o cerze
wrażliwej nie jest gwarancją, że u tej osoby nie wystąpi reakcja
alergiczna. Na przykład 26
potencjalnych alergenów, które należy wykazywać w składzie na opakowaniu
kosmetyku to substancje naturalne, które występują w większości
naturalnych olejków eterycznych i wyciągów roślinnych. Należy zatem
pamiętać, że kosmetyki naturalne również mogą uczulać.
Na koniec mogę Wam polecić bardzo fajną aplikację na telefon Cosmetic Scan na androida, która bardzo szybko przeanalizuje skład za Was. Jedyne co trzeba zrobić to zeskanować kod kreskowy kosmetyku. Jest ona bardzo przydatna w trakcie zakupów, kiedy potrzebujemy szybkiej analizy.
Literatura: kosmopedia.org, cosmeticscan.tech, kosmeter.pl, kosmetologia.com.pl
Bardzo długa lektura ale i przydatna :) Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńCiekawy post, ostatnio się interesowałam jak to jest z tym glinem.
OdpowiedzUsuńAluminium to głośny temat ostatnimi czasy...:)
UsuńAplikację na telefon znam, ale nie podoba mi się to, co pokazuje - przeskanowałam kiedyś kilka kosmetyków i wyszło, że te naturalne są rakotwórcze, a drogeryjne z g..wnianym składem to cud, miód i orzeszki :D Ale wracając do wpisu, to naprawdę kawał dobrej roboty ;)
OdpowiedzUsuńbo ta aplikacja sugeruje się właśnie wszelkimi mitami na temat składników kosmetycznych, ale generalnie wskazując mam substancję "podejrzaną o właściwości rakotwórcze" decyzje ostateczną pozostawia nam - konsumentom ;)
UsuńCiekawy post :)
OdpowiedzUsuńNivea może nie ma parabenów ale nie możliwe, że nie ma konserwantów...kosmetyki muszą mieć konserwanty, bo inaczej by się psuły...
OdpowiedzUsuńsprawdź czy nie znajdziesz w składzie chociażby Phenoxyethanol'u ;)
Bardzo fajne zestawienie:) Fajnie być świadomym konsumentem. Niestety w sklepach czesto nie mamy czasu, żeby na spokojnie zastanowić się nad składem kosmetyków. Do Twojego wpisu będę na pewno wracać:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, trzeba sprawdzać skład kosmetyków. W końcu używamy ich codziennie
OdpowiedzUsuń